Pięknie dziękuję za rozszyfrowanie tekstu. Teraz wszystko jasne, oprócz tego, w jaki sposób syn Franka, albo sam Franek trafił do Lędzin z Galicji. Ja też wytypowałam sobie te Piotrowice koło Karwiny, bo najbardziej pasowały i niedaleko. Potem jeszcze żona ewangeliczka z Pszczyny (jej matka zresztą była katoliczką). Chyba musiało to być związane z pracą…
Ciekawa historia, dlatego tak usilnie staram się ją rozszyfrować.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Alicja