Witam serdecznie!
Szukam pomocy apropo ustalenia powodów dość specyficznej podróży mojej praprababci na Górny Śląsk. Opiszę szczegóły:
Mój prapradziadek Stanisław Kunsdorf urodził się w 1857 na Wełnowcu, w tamtym okresie moja rodzina zamieszkiwała Hohenlohehutte od 2 pokoleń. W 1881 wziął on ślub z Emilią Lapp, która urodziła się 1856 roku w Ilmenau w Saksonii (prawie 600 km od Wełnowca) w ewangelickiej rodzinie. Normalnie wziąłbym pod uwagę zwykłą migrację rodzinną ale rodzice Emilii nigdy z Ilmenau się nie wyprowadzili, zmarli tam krótko po ich ślubie, co więcej żadne jej rodzeństwo również z nią nie przybyło…
Myślałem może o jakichś robotach na które Stanisław pojechał i wrócił już z żoną ale przecież mieszkał rzut kamieniem od w tamtych czasach jednej z najlepiej funkcjonujących hut a sam był hutnikiem.
Nie pamiętam czy w tamtym okresie wybuchła jakaś wojna i poznali się na froncie? Podczas Francusko-Pruskiej w 1870 miał zaledwie 13 lat…
W dokumentach przedślubnych znajduje się informacja że formalności musieli załatwiać przez instytucję w Berlinie, pośredniczącą miedzy ojcem Emilii w Ilmenau a ojcem Stanisława w Wełnowcu.
Czy komukolwiek przychodzi do głowy jakiś pomysł jak moi przodkowie mogli sie poznać? Kto puścił by młodą dziewczynę samą w tak daleką podróż na ślub z kimś innego wyznania?
Z góry dziękuję za odpowiedź,
pozdrawiam
Aleksander Kunsdorf